70.
Stęskniłam się za pisaniem, podniosłam sobie główkę i zaczynam pisać dzisiejszy dzień i jego emocje.
Ogólnie zasnęłam z koszmarnym bólem wszystkich kości, prysznic sprawił mi dużo bólu i wysiłku, bałam się że upadnę, ale przebierając się usiadłam na sedesie aby nie porobić sobie niepotrzebnych siniaków.
Przebudziłam się dzisiaj w stylu srającego kota, z małym bólem kolan, bólem oczu i roztrzepanymi włosami na boki :)
Podobno kobiety wtedy najsłodziej wtedy wyglądają, naturalnie obolałe że muszą wstać.
Mimo nieszczęścia spotkało mnie szczęście...
Tak jak każdego dnia, mimo bólu, widzę szczęście w innych punktach.
8.15 czas do zabiegowego na stół operacyjny...
W koło studenci, w oczach zadziwiający mnie spokój, chyba dlatego, że miał kuć mój Doktorek.
Bez znieczulenia, udalo się ! pięknie !!
Złote ręce doktora, pierwszy raz normalnie było ukucie a nie bolało tak jak ostatnio czy innymi razami ! Po prostu aż skakać się chciało po tym łożku, ale mówię :
Stop, bo jutro będzie płacz :D
2 godziny na brzuszku,
2 godziny na pleckach,
a reszta na boki nie ruszając główką.
O tak sobie leżę, mam na sobie koszulkę od Pani Gabrysi, mamy Dawidka.
Pomyślałam sobie aby ją założyć, ponieważ myślę sobie ( może psychicznie ale to nie ważne):
- " Założę levisa, mają mnie kuć, może nie przeżyję, czy się wykrwawię, ale umrę chociaż oryginalnie."
Dla mnie firma nie ma znaczenia żadnego, nigdy nie miala, bo bluzka AF nie czyni z Ciebie Amerykanina, po prostu w taki sposób poprawiam sobie samopoczucie.
Dziś minął mi szybko dzień do tego bardzo wesoło, pielęgniarki jak zawsze naśmiewały się ze mnie, ale dały mi swoje ciepło i opiekę, która jest miła dla serca.
Leżąc na korytarzu z przymkniętymi oczami słysze jak Pani Bożenka mówi
SKS...
zaczęłam się hihiotać i mówię kto już ma SKS...
Przypomniał mi się czas, gdy miałam opatrunek na zębie, nie mogłam mówić i z karteczką poszłam do dyżurki:
- " Proszę Pani, miał przyjść do mnie lekarz obejrzeć opatrunek"
Pielęgniarki zaczęły się śmiać, sięgając za telefon :
-Panie doktorze, telegram za Panem, SKS...
To ja na to co to?
SKS- starość kur*a starość.
Delikatne dłonie Pani salowej Krysi, dały mi dużo przyjemności podczas snu.
Przebudziłam się miło :)
W dzisiejszym dniu podarowano mi dużo miłości i opieki, dziękuję.
- przy kolacji, chciano mnie karmić, ale ja dzielny pacjent, uporałam się z jedzeniem zupy mlecznej, ubabrałam się ale dzielnie to zrobiłam bez pomocy :) DUMA
Czuje się tutaj kochana.
Nie kupujcie w automatach, wczoraj mi zjadło i nie wydało batona, gdy byłam mocno głodna..
baton, wiem że nie odpowiedni posiłek, ale sklepik był zamknięty.
Zmartwiła mnie też jedna wiadomość...
Z pacjentem Radkiem, z którym ostatnio dużo rozmawiam o życiu, chorobie i głupotach( bo trzeba odreagować) znów ma ponad 40% komórek, nie wiedzą co z nim teraz robić, a miał mieć przeszczep już niedługo a wszystko się pokomplikowało :(
Widzę jego strach w oczach, ale próbowałam podnieść go i przekazać mu, aby stał im nad głową i niech robią coś z tą sytuacją, bo sama coś z tym zrobię.
Jest wspaniałym ojcem i mężem, który musi żyć!
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz kogoś obrazić , to proszę nie trać czasu :)